"Beksińscy. Portret podwójny"

Kolejna przeczytana książka to "Beksińscy. Portret podwójny". Biografia jest napisana lekkim piórem, dobrze się czyta, jednak wraz ze zbliżaniem się zakończenia wyczuwa się jakiś letarg, marazm. Malarz Zdzisław Beksiński dzieciństwo spędził w Sanoku, tam przeżył II wojnę światową. Jak dorósł ojciec doradził mu żeby studiował architekturę, bo malarstwo nie jest dochodowe, a po wojnie wiele budynków będzie do odbudowania. Chociaż uwielbiał rysować za radą rodzica ukończył architekturę. Potem przez kilka lat pracował w zawodzie, jednak nie wykonywał go z chęcią, nie przykładał się do swoich zajęć. Czekał tylko na moment kiedy wróci do domu i zajmie się malowaniem. Z czasem zaczął wystawiać swoje obrazy w galeriach. Jego malarstwo wielu ludzi przerażało, najbardziej lubił rysować szkielety, pajęczyny, koty, wszystko co kojarzyło mu się ze śmiercią. Zaklinał się, że to nie jest efekt przeżytej wojny lecz jego wewnętrzne pragnienia tak mu podpowiadają. Takie obrazy chciał rysować. Z czasem zaczął zarabiać na sprzedaży swoich dzieł, przeniósł się z rodziną do Warszawy. Sprzedawał obrazy za granicę: do Francji, Stanów Zjednoczonych, Japonii. To książka dla ludzi, którzy lubią uczyć się na cudzych błędach i wyciągają z nich dobre wnioski. JR

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz